Książka o Diablo. 

Book of Demons to tak naprawdę pierwsza z serii gier o nazwie Return 2 Games. Polskie studio Thing Trunk wymyśliło sobie, że oddadzą hołd najlepszym grom ostatnich lat poprzez stworzenie własnych interpretacji tychże tytułów. Book of Demons powstało ku czci pierwszej części Diablo i da się to wyraźnie odczuć w klimacie oraz różnego typu nawiązaniach… Z tym, że jest zabawnie i luźno. Jakoś nie przyszło mi na myśl, że jak nie pozbędę się całego tałatajstwa w grze to ucierpi na tym ludzkość.

Już sam początek i miasteczko, do którego nieraz będziemy wracać, sprawiają wrażenie znajomych, ale nieco płaskich, bo… Rozgrywka toczy się wewnątrz książki, a więc mamy do czynienia z postaciami oraz otoczeniem w formie wycinanki. Początek fabuły również jest dość klasyczny. Musimy pozbyć się potężnego demona, który zalągł się na najniższym poziomie podziemi do których wejście znajduje się w klasztorze nieopodal miasteczka. Demon ten oczywiście wysyła hordy pomagierów, aby uprzykrzyć nam życie i przede wszystkim zadbać o to, żebyśmy z satysfakcją mieli w co klikać.

Jak nietrudno się domyślić, mamy do czynienia z Hack’n’Slashem, ale nie takim typowym. Prócz charakterystycznej grafiki, produkcję polskiego studia wyróżnia również mechanika rozwoju postaci, walki i poruszania się. Do tego jeszcze jeden świetny aspekt – możliwość regulowania długości sesji z Book of Demons. Możemy wybrać sobie jak długie podziemia nam się wygenerują i ile czasu szacunkowo zajmie nam ich przejście!

Palec wskazujący kruszy nawet najtwardszą zbroję.

Polak nawet karciankę i H’n’S połączy.

Zacznijmy od rozwoju postaci – wojownika, maga lub złodziejki. Nie mamy tutaj części ekwipunku, ale karty umiejętności. Karty te, podobnie jak ekwipunek w innych grach, posiadają swoje kategorie rzadkości oraz mamy możliwość ich ulepszania. Tutaj mamy pierwszy zgrzyt. W takim Diablo cały czas czujemy progres wymieniając broń na coraz to nową, natomiast tutaj po zebraniu odpowiedniego dla nas zestawu kart zostaje nam tylko wymiana na karty tego samego typu, ale rzadsze i nieco potężniejsze. Jak najbardziej rozumiem koncepcję twórców, ale brakuje mi tutaj rozdzielenia kart umiejętności i kart związanych tylko z ekwipunkiem. Dzięki temu mielibyśmy sobie ten stały zestawik umiejętności, ale przynajmniej zostałaby możliwość żonglowania ekwipunkiem.

Przechodząc do walki – jest dużo, bardzo dużo klikania. Od odblokowywania swoich umiejętności po nieprzyjemnym ataku przeciwnika przez kruszenie zbroi oponentów aż po oczyszczanie swojego organizmu z trucizny. Takie mini-eventy związane z klikaniem bardzo przyjemnie urozmaicają rozgrywkę. Przy tym należy pamiętać, że możemy poruszać się tylko wyznaczonymi, wąskimi ścieżkami, a przez to musimy odpowiednio planować nasze ruchy. Do tego dorzucamy wiele typów przeciwników do których musimy dostosować taktykę i klepie się przyjemnie, ale do czasu…

Obiektywnie przyjemnie, subiektywnie niekoniecznie.

Mamy stały zestaw kart, przeciwnicy zaczynają się powtarzać, a sama rozgrywka staje się bardzo schematyczna i przez to nużąca, a brak rozbudowanej itemizacji również nie służy gatunkowi jakim jest Hack’n”Slash. Bardzo chciałbym napisać o tej grze same dobre słowa, ale że są to moje wrażenia to będzie również trochę gorzko i to nie ze względu na moją mentalność Polaka.

Prócz powtarzalności wytknąłbym również konieczność rozbicia każdego pieprzonego dzbanka, aby piętro podziemi zostało uznane za wyczyszczone. W praktyce skutkuje to tym, że trzeba się wracać przez całą mapę, aby rozbić jeden dzbanek, który przegapiliśmy. Przez takie momenty Book of Demons jeszcze bardziej traci na dynamice i płynności rozgrywki. Niby nikt nie zmusza nas do kompletnego czyszczenia każdego piętra, ale wiadomo, że każdy chce zdobyć jak najwięcej doświadczenia, a co za tym idzie – sami się zmuszamy.

Gra jest naprawdę dopracowana. Pomysł na grafikę to dla mnie totalna rewelacja i jeśli konwencja zostanie zachowana w przyszłych gierkach serii Return 2 Games to będę zachwycony. Muzyka świetnie buduje klimat, a ostatnia piosenka zagościła u mnie na playliście. Natomiast aspekty, które mi się nie spodobały określiłbym jako bardzo subiektywne. 

Ta gra nawet nie próbuje udawać, że jest pełnoprawnym, poważnym H’n’S. Czuć od niej humor, lekkość rozgrywki i to jest właśnie jej siła. Może po prostu połączenie karcianki z H’n”S nie przypadło mi do gustu, może szukałem czegoś bardziej rozbudowanego… Właśnie dlatego mimo wszystko gorąco zachęcam do sprawdzenia produkcji Thing Trunk we własnym zakresie, tym bardziej, że na steamie mamy dostępne darmowe demko. Mi pozostaje czekać na inne części cyklu.

Cena gry:

Moja ocena:
3/5
Zajrzyj do innych artykułów oraz na inne media!
Znajdź kolegów do gry!
Wbijaj, pogadamy na żywo!
Zapoczątkuj rewolucję!
Klasyka MMORPGowej kinematografii!

Dodaj komentarz