Wyobraź sobie wielki gar, a w nim szczątki Linka z Zeldy: Breath of the Wild, do tego nieco robotów i maszyn z Satisfactory lub Factorio, a i nieco mieczy oraz innego żelastwa z Diablo się znajdzie. Tak właśnie wygląda Craftopia, a to dopiero early access i jeszcze wiele kontentu przed nami.
Azjatyckie wrażenie
Na początku wita nas niepełne tłumaczenie i dziwne krzaczki w interfejsie rodem z azjatyckich, niszowych gierek… Jednak gdy przebrniemy przez pierwsze, niezbyt wyszukane misje samouczkowe, to przed nami staje dość złożony twór, jeszcze nie do końca uformowany, ale z sporym potencjałem i z potrzebą odpowiedniego ukierunkowania.
Wspomnę jeszcze o cenie, bo około 80 złotych za 20-30h dobrej zabawy to nie jest zbyt wygórowana kwota, nawet za produkt early access. Swoją drogą lubię wbijać do sandboksowych gier co jakiś czas, żeby zobaczyć jak wygląda progres developerów. Póki co twórcom Craftopii wydawanie kolejnych patchy idzie przyzwoicie, ale oby się to nie skończyło podobnie jak w ► Satisfactory, gdzie autorzy produkcji spoczęli na laurach i raczą nas aktualizacją raz na kilka miesięcy.
Craftopia craftingowa
Na początek craft i jego dobrodziejstwa. W grze przyjdzie nam stworzyć sporo różnych warsztatów potrzebnych do wytwarzania broni, wędek, ścian, sufitów, przeróżnych materiałów, a i ugotować również od czasu do czasu będziemy musieli. W wolnych chwilach zajmiemy się także wydobyciem przeróżnych minerałów oraz uprawą zbóż, owoców i warzyw.
Gdy zechcemy zbudować nasze pierwsze schronienie, to do wyboru nie mamy zbyt wiele ścian i sufitów, ale jak najbardziej da się z tego sklecić coś, na co da się patrzeć… Męskim okiem. Właściwie z patcha na patch zasób struktur jest sukcesywnie powiększany, aczkolwiek możliwości i tak nie są tak duże jak choćby w ► Minecraft czy ► Dragon Quest Builderze.
Wynika to z tego, że kwadraty, na które podzielony jest świat, a co za tym idzie, również ściany, sufity i podłogi, są znacznie większe niż we wcześniej wspomnianych grach. Craftopia nie pozwala także na kopanie w ziemi, więc tutaj kolejne ograniczenia i nie spodziewałbym się, że ta gra będzie wykorzystywana do budowy architektury rodem z Harrego Pottera czy Władcy Pierścieni.
Jednym z naszych głównych zadań będzie przechodzenie do kolejnych epok rozwoju. Póki co brzmi to całkiem nieźle, ale w praktyce nie ma to nic wspólnego z epokami znanymi choćby z Age of Empires. Po awansie do kolejnej epoki nasze budowle nie zmienią się na bardziej zaawansowane technologiczne, a jedynie odblokujemy nowe rzeczy do wytworzenia. Żeby przejść do kolejnych epok będziemy musieli dostarczyć odpowiednią ilość surowców, a zbieranie ich ręcznie może przyprawić o odciski na ręce trzymającej myszkę… Na szczęście tutaj z pomocą przychodzi automatyzacja.
Craftopia automatyczna
Twórcy oddali nam do dyspozycji nieco narzędzi, które pozwolą nam na autoamtyzację produkcji. Są to między innymi kombajny, które ścinają zboża i drzewa, odkurzacze, które zbierają do skrzyni materiały, drony, które zbierają drewno, a także transportery taśmowe i budynki zajmujące składaniem materiałów w całość.
Jeśli miałbym przyrównać to do Satisfactory, to aspekt automatyzacji w Craftopii jest jeszcze daleko w lesie. Natomiast jeśli takiego porównania miałbym nie robić, to uważam, że jest to świetna zabawa i to głównie z jednego powodu. Chodzi o to, że twórcy Craftopii jeszcze nie oferują nam gotowych rozwiązań, a my musimy sami kombinować, żeby zrobić automatyczną farmę czy automatyczne zbieranie drewna. Cały system automatyzacji sprawia wrażenie dość elastycznego i na ► moich streamach udało się wymyślić kilka całkiem przyzwoitych rozwiązań.
Inna sprawa, jak automatyzowanie wygląda od strony obsługi gracza. Generalnie w Craftopii toczymy walkę przy każdym postawieniu ścianki, każdym postawieniu transportera taśmowego, ponieważ system “przyklejania” tych elementów do podłoża nie działa zbyt dobrze i czasami pół milimetra ruchu myszki powoduje, że musimy naprawiać konstrukcję przez następną minutę klnąc przy tym siarczyście.
Craftopia RPG
Kwestie rozwoju postaci również zajmują w grze dość znaczącą pozycję. Nasza postać może awansować na kolejne poziomy i dzięki temu zdobywa kolejne punkty umiejętności, które możemy rozdysponować w dość rozległym drzewku.
Umiejętności podzielone są na tiery – po przydzieleniu pewnej ilości punktów w tierze danego poziomu, odblokowujemy kolejny tier. Umiejętności są przeróżne i pozwolą nam grać zarówno jako wojownik, jak i mag. Póki co spora część skilli jest jeszcze zablokowana, ale te, które są już dostępne, są dość interesujące i oferują synergię między sobą
Craftopia oferuje nam też dość rozbudowany system lootu. Możemy wybrać się do dungeona, na końcu którego czeka na nas boss i po niezbyt wymagającej bitwie przyjdzie nam cieszyć się całymi tonami świecącego żelastwa. Każda broń w grze reprezentuje różne stopnie rzadkości, a także oferuje przeróżne losowe statystyki. Możemy np. dostać broń, która zwiększa nasze HP oraz atak, a nawet daje możliwość używania dodatkowego skilla. Właściwie system lootu nie ustępuje tutaj niczym w porównaniu do dobrego Hack’n’Slasha.
Craftopia i akcja
Nieco gorzej jest jednak w przypadku walki. Wydaje się dość drętwa i niedokończona, a przejścia pomiędzy kolejnymi atakami nie są płynne. Podobnie z czarami, których animacje jeszcze nie powalają na kolana… Z resztą dźwięk również, co było niejednokrotnie słychać na streamie, ponieważ uderzenia piorunów, z których często korzystałem, brzmiały jak przypadkowy przester z głośnika.
Gra oferuje także środki lokomocji pod postacią deski oraz samochodu, jednak tutaj również nie mogę powiedzieć, że poruszanie za ich pomocą sprawiało mi jakąkolwiek frajdę. Doszło do tego, że wolałem przebiec całą wyspę na nogach, niż męczyć się z obijaniem o każdą napotkaną skałę.
Cel gry
Z racji, że gra jest przedstawicielem sandboksów, to nie ma jasno określonego celu, jednak najlepsze sandboksy potrafią z powodzeniem zmotywować graczy do dalszej rozrywki. W Craftopii całość gry opiera się na zdobywaniu coraz lepszego ekwipunku, odkrywaniu kolejnych wysp i podbijaniu kolejnych dungeonów.
Na ten moment nie spotkałem w Craftopii jakiegokolwiek zróżnicowania w kolejnych wyspach, być może dzieje się to na znacznie późniejszych levelach. W każdym razie daleko mi było od ciarek z podniecenia na myśl o odblokowaniu kolejnego regionu.
Podobnie z dungeonami. Na ten moment są dość powtarzalne, mamy raptem kilka dungeonów, w których zadaniem jest dostanie się do wyjścia oraz właściwie jeden dungeon, którego celem jest pokonanie bossa. Zawsze tego samego.
Warto czy jeszcze poczekać?
Gra naprawdę ma potencjał i wszystkie negatywne rzeczy, które tutaj przytoczyłem, prawdopodobnie są kwestią czasu. Ważne jest, żeby twórcy rozsądnie obrali kierunek, w którym zmierza ich gra, a także spędzili sporo czasu nad optymalizacją obsługi interfejsu, budowania oraz walki.
Jeśli zaobserwujesz, że w momencie czytania tych wrażeń, gra wciąż dostaje regularne update’y, a do tego masz znajomych, z którymi mógłbyś pograć, to jak najbardziej warto rozważyć kupno. Natomiast ze względu na stylistykę nie spodziewam się, że Craftopia stanie się kultową produkcją na rynku europejskim, a raczej dorobi się grupy fanów, którzy w wolnych chwilach rozkoszują się także w oglądaniu filmów z małymi dziewczynkami i ośmiornicami w roli głównej 😉