Zaczynając ten artykuł mam wrażenie, że robię coś dobrego dla społeczności fanów MMORPG, bo Conqueror’s Blade jest stosunkowo mało znane, a zasługuje na zdecydowanie więcej. W skrócie Conqueror’s Blade jest multiplayerowym Mount and Bladem z naleciałościami azjatyckimi, w którym prowadzimy bohatera wraz z oddziałem.

► Tutaj zagracie w Conqueror’s Blade.

Czy warto zagrać w Conqueror's Blade?

Chyba nic z tego nie będzie

Pierwszy kontakt z CB nie różni się wiele od kontaktu z pierwszym, lepszym koreańskim MMORPGiem, którego odgrzebaliście z końcówek rankingów polecanych gier MMORPG. Conqueror’s Blade nie olśniewa wykończeniem i widać już to po pierwszych interfejsach, optymalizacji i grafice.

Jednak prowadzeni bardzo dobrymi ocenami na steam wchodzicie w grę głębiej i głębiej. Przechodzicie samouczek, poznajecie kolejne mechaniki, aż w końcu lądujecie w świecie gry… A tam czeka na Was ogrom ludzi i już wiecie, że w tej grze musi być coś wyjątkowego, więc brniecie w to jeszcze dalej.

Czy warto zagrać w Conqueror's Blade?
Miasto tętni życiem, a to zawsze dobry znak.

Dowódca małej armii

Gdy weźmiecie udział w pierwszej bitwie, to możecie czuć się delikatnie zawiedzeni, a przynajmniej ja tak miałem. Spodziewałem się, że przyjdzie mi sterować całą, ogromną armią składającą się z kilkudziesięciu oddziałów i tysięcy żołnierzy, a tymczasem… Dostałem 3-4 oddziały, spośród których w walce mógł brać udział tylko jeden, a ja mogłem go wymieniać przy specjalnym punkcie poboru. Taki oddział miał co najwyżej dwie umiejętności na krzyż i potrafił wykonać kilka prostych komend typu atakuj lub podążaj, więc miałem wrażenie, że na wymyślną taktykę nie ma co liczyć.

Jednak, gdy zaczęła się walka, to zrozumiałem jak świetne i przyjemne jest to rozwiązanie. Jeden oddział jest rozwinięciem naszego bohatera. To tak, jakbyście dostosowywali talenty naszego herosa w zależności od sytuacji. Chcecie bronić jakiegoś punktu? Wystarczy, że dobierzecie grupę ciężko opancerzonych wojowników z tarczami wielkości drzwi i stworzycie odpowiednią formację wokół bronionego punktu.

A co do obaw, że Conqueror’s Blade nie będzie miał nic wspólnego z epickimi bitwami z udziałem setek jednostek, to już uspokajam. W bitwach może wziąć udział do kilkunastu graczy i każdy posiada swój oddział, więc łatwo o bitwę rodem z serii Total War. Tyle, że z pierwszej perspektywy i ramię w ramię z naszymi sojusznikami.

Tak naprawdę kluczem do sukcesu jest właśnie współpraca. Gdy nasz sojusznik dobierze łuczników, to może warto wybrać jednostki walczące wręcz, żeby go osłaniać i nie dopuścić do rzezi na jednostkach zasięgowych. Całość sprawia, że czujemy się jak na prawdziwej wojnie. Inni gracze są naszymi partnerami, a uczucie gdy do końca gry pozostało kilkanaście sekund, a my z sojusznikami bronimy ostatniego punktu przed szarżą wroga ze wszystkich stron… To jest nie do opisania.

Czy warto zagrać w Conqueror's Blade?
Typów jednostek jest kilkadziesiąt, więc będzie z czego wybierać.

Jak się walczy?

Sam system walki nie jest jakiś wybitny jak na non-target. Grałem w wiele lepszych tytułów w tej materii, ale z czasem można się przyzwyczaić. Całość jest dość sztywna, taktyczna i cała walka w sporej mierze opiera się na odpowiednim zaskoczeniu przeciwnika, blokowaniu, unikach oraz na przemyślanym używaniu umiejętności. Właściwie walka to taki mniej doszlifowany system znany z ► New World.

Toporności całej grze dodają także ograniczone możliwości poruszania się po planszy, spore hitboxy murków i różnych przedmiotów leżących na ziemi. To wszystko odbiera swobodę i tłamsi naszą kreatywność w próbach zaskoczenia przeciwnika.

Pocieszające jest natomiast to, że styl walki różni się niemal przy każdej broni, jakiej używa nasz bohater. Część jest znacznie bardziej ofensywna, a część defensywna i wymaga stylu opartego na kontrataku. Jeśli taktyczny system walki nie podchodzi Wam za bardzo, to może warto wziąć jakieś podwójne daggery i dzięki temu dorzucić do walki sporo dynamiki… Do czasu aż nie wsiądziecie na konia, ale to może tylko mój wymysł, bo nigdy nie przepadałem za jazdą na koniu i nie inaczej jest w Conqueror’s Blade.

Czy warto zagrać w Conqueror's Blade?
Desperackie obrony to codzienność w Conqueror's Blade.

Syndrom upgrade’u? Jest!

Wróćmy jednak na chwilę do naszego herosa i jego awansowania na kolejne poziomy. Stopień rozbudowania rozwoju naszego bohatera niewiele ustępuje systemom MMORPGów, w których skupiono się tylko na jednej postaci. Mamy do wyboru różne bronie, a przez to także umiejętności, możemy zmieniać ekwipunek, wybierać talenty i przydzielać statystyki takie jak siła, wytrzymałość i tak dalej.

Broni, spośród których możemy wybrać, jest całkiem sporo, bo aż 11. Każdy oręż posiada swoje drzewko talentów oraz skilli, więc nawet w obrębie jednej broni buildy mogą się różnić. Całość sprawia wrażenie, że można stworzyć unikalną postać, a do tego można ją uzupełnić odpowiednimi oddziałami… Tyle, że jest to wręcz przytłaczające.

Cały czas miałem nieodparte wrażenie, że jest tego aż za dużo. Do tego wszystkiego dochodzi crafting, a także drzewko rozwoju technologicznego, na którym może odblokować i ulepszać jednostki. Same oddziały również zdobywają doświadczenie i tutaj także mamy proste drzewko talentów, które daje im pasywne bonusy.

Wszystko jest rozdzielone na tyle okien, a tutorial jest na tyle skromny, że z początku po odpaleniu menu czułem się jak księgowa w jakiejś wielkiej korporacji. Tym bardziej, że większość tych talentów jest po prostu pasywna i nie dodaje do gry wiele więcej, niż po prostu zwiększone obrażenia o kilka procent, wydłużony czas trwania umiejętności czy kilkaset obrażeń więcej.

Czy warto zagrać w Conqueror's Blade?
Drzewko jednostek, w którym jest od gromy perków do odblokowania.

Jeszcze więcej okienek i P2W?

O ile same bitwy są niezwykle przyjemne, emocjonujące i syndrom jeszcze jednej bitwy jest obecny, to poza walką Conqueror’s Blade sprawia wrażenie taniości i tandety. Mamy od groma okien, które prezentują nam nagrody za codzienne challenge, tygodniowe challenge, dzienne logowania, battle passy, posprzątanie pokoju i tak dalej.

To wszystko dałoby się uprościć już na pierwszy rzut oka, ale mam wrażenie, że twórcy gry zabrnęli z tym wszystkim już tak daleko, że nie bardzo wiedzą za co się zabrać, żeby to uporządkować. No i koniec końców postanawiają dorzucić jeszcze jedno okienko.

Tutaj od razu wspomnę, że Item Shop jest obecny, ale z tego, co usłyszałem na czacie podczas ► streamów, to są to tylko wszelkiego rodzaju boosty, który zwiększają otrzymywaną walutę oraz przyspieszają zdobywanie doświadczenia. Raczej nie obawiałbym się możliwości wykupienia oddziału z niezbalansowanymi statystykami tylko i wyłącznie za dolary.

Czy warto zagrać w Conqueror's Blade?
Na wstępie wita nas daily, daily oraz weekly... A tu jeszcze inne zakładki są!

Jest co robić

Jednak rozbudowanie CB ma również dobre strony – na przykład jeśli chodzi o tryby gry. Przyjdzie nam zmierzyć się na otwartych polach w nieco mniejszym gronie. Tam też będziemy musieli przejmować punkty kontrolne i dzięki temu uszczuplać zasób punktów drużyny przeciwnej.

Oczywiście obecne są także oblężenia zamków, które podzielą nas na atakujących i broniących, a po każdej stronie będzie aż 15 graczy, jeśli dobrze pamiętam. Tryb będzie wymagał skorzystania z machin oblężniczych, odpowiedniej znajomości mapy i zgrania z naszymi sojusznikami. To właśnie przy nim spędziłem najlepsze momenty w Conqueror’s Blade, i to zarówno jako atakujący, jak i broniący zamku.

Co ciekawe w ► MMORPG z stajni Booming Games będziemy mogli także dowodzić armią na otwartym polu. Jednak ten tryb działa w ten sposób, że po spotkaniu przeciwnika na otwartej mapy przenosimy się na mniejsze pole bitwy i tam już kończymy dzieło w standardowy sposób.

Możemy wziąć udział także w bitwach o terytorium wraz z naszą gildią, mamy walki samych bohaterów bez armii, a także walki rankingowe, ale o tych wszystkich nie chcę się wypowiadać, ponieważ jeszcze nie miałem okazji ich spróbować.

Czy warto zagrać w Conqueror's Blade?
Swobodne podróżowanie po mapie z pewnością jest miłym urozmaiceniem.

Podsumowanie dowódcy

Mam nieodparte wrażenie, że większość złego w Conqueror’s Blade pochodzi od wydawcy. To oni zapewne chcieli mnóstwo nagród, przepastnego Item Shopu (mimo, że niekoniecznie P2W) i Battle Passów bombardujących nas z każdej strony i odwracających uwagę od tego, co jest najlepsze w tym MMORPG, czyli bitew.

Gdy już uda nam się przegrzebać przez te wszystkie okienka, to czeka nas naprawdę emocjonująca rozgrywka, która wzbudza w nas poczucie przynależności do naszej drużyny. Polecam, bo drugiego takiego tytułu nie znajdziecie, a ja po cichu liczę na to, że sukces pierwszej części CB będzie prowadził do drugiej odsłony z lepszym silnikiem, optymalizacją i większą swobodą przemieszczania się.

Jeśli szukacie ludzi do gry, to wbijajcie na ► Discorda, bo czeka tam Gromix, który z przyjemnością zrekrutuje Was do swojej gildii.

Gdyby ktoś chciał zobaczyć grę w akcji, to poniżej film do pierwszych wrażeń.

Zajrzyj do innych artykułów oraz na inne media!
Znajdź kolegów do gry!
Wbijaj, pogadamy na żywo!
Zapoczątkuj rewolucję!
Klasyka MMORPGowej kinematografii!

Ten post ma jeden komentarz

  1. Gromix

    Zapraszam do Conquerors Blade na serwer EU1, szukajcie gildii GondoR 🙂

Dodaj komentarz