Apex Legends jest powodem zaniedbania pozostałych świetnych tytułów, które miały premierę na PC i NS. Leci mi w nim kolejna setka godzin i pierwsze wrażenie było dobre, nawet bardzo dobre. ⇒ Napisałem nawet kilka porad dla graczy Apexa, teraz mam jeszcze większe doświadczenie i… Zaczynam zauważać pewne odpychające minusy o których Ci dzisiaj napiszę, ale przed tym… Może najpierw spróbuj zagrać, wyrób sobie opinię, a później daj znać czy się zgadzasz z powodami dla których nie warto grać w Apex Legends.

1. Caustic w realnym życiu
Gry, w których rozgrywka opiera się na graniu w sieci ma to do siebie, że… Mamy interakcje z innymi graczami. Początki zazwyczaj są spokojne i kulturalne, ale po miesiącu gry mamy już do czynienia z tymi samymi graczami, ale z umiejętnościami klasy światowej. Często taki ludzik nie przyjmuje do świadomości, że ktoś może grać w gry casualowo, dla przyjemności. W gry? Dla przyjemności? Pff.
Gdy tylko zdarzy się, że jego ulubiona legenda zostanie zajęta przez któregoś członka zespołu to ten członek od razu może się dowiedzieć paru mało przyjemnych rzeczy na temat swojej matki. Zdarza się to niestety coraz częściej, a jeśli w porę nie wyłączymy czatu głosowego to dochodzą jeszcze trwałe uszkodzenia słuchu. Jeszcze trochę i twórcy Apex Legends będą musieli pokusić się o jakiś system piętnowania chamskich i prostackich zachowań, a premiowania kultury i ogłady. Toksyczne community jest w stanie zniechęcić do nawet najlepszej gry na świecie.

2. Balans, a może raczej jego brak w Apex Legends
Do czego piję? Do niezrównoważenia gry poszczególnymi legendami. Wprowadzenie pierwszego sezonu wprowadziło w tej materii pierwsze poprawki, ale ciężko podziałać z tym coś więcej. Szczególnie jeśli chodzi o hitboxy. Przecież nagle nie zmniejszą Caustica albo nie zmienią zbroi Gibraltara na lekką skórzaną szmatę, coby mniej miejsca zajmowała.
Teraz pójdźmy krok dalej. Skoro te postacie posiadają większe hitboxy to pasowałoby im to wynagrodzić w jakiś inny sposób np. zwiększając im maksymalną ilość życia. W końcu dochodzimy do manipulacji charakterystykami postaci i możemy do nich zaliczyć również prędkość poruszania się, a tu już zaczynają się konkretne schody z balansowaniem rozgrywki. Ciężko znaleźć dobre wyjście, ale jedno jest pewne – w wielkie cielsko Caustica i Gibraltara strzela się miodnie. Cała nadzieja w twórcach, że znajdą rozsądne rozwiązanie przy wprowadzaniu kolejnych legend.
3. Kosmetyka nie tylko dla kobiet
Pierwszy sezon, battle pass, mnóstwo świetnych, dopracowanych skinów do odblokowania… Taaa. Co jak co, ale Fortnite’owi (⇒ do którego również napisałem najlepszy na świecie poradnik, ale… Z przymrużeniem oka) trzeba przyznać, że różnorodność skórek i ich jakość wykonania robi wrażenie. Aż pieniążki z portfela rodzica same wyskakują, a i mnie, starego konia, kusiło, żeby podrasować nieco wygląd postaci.
W Apex Legends czekają nas właściwie te same skiny tylko nieco inaczej pokolorowane. Być może panowie nie mieli czasu jeszcze się odpowiednio przygotować. W każdym razie w żadnym wypadku nie zachęcili mnie do zakupienia ubioru dla mojego Mirage’a. Może dopiero w kolejnym sezonie pokażą pazur, a póki co spodobał mi się pomysł z broniami, które ewoluują wraz z kolejnymi zabójstwami. Fajna sprawa i po cichu liczyłem, że zostanie to wprowadzone. Stąd już tylko krok do ewoluujących skórek na całe postacie i tym podobne.

4. Farma jak za czasów chłopów pańszczyźnianych
Zdobywanie kolejnych poziomów battle passa to zdecydowanie nie jest prosta robota. Apexowi poświęcam naprawdę sporą ilość czasu, a idzie to jak krew z nosa. Wcześniej wspomniane skórki również niespecjalnie motywują, więc coś tu ewidentnie nie gra. Najwięcej doświadczenia zdobywamy mimo wszystko za czas przeżycia, a skoro i tak wszyscy z wywieszonym jęzorem latają za kolejnym killami to może warto byłoby podrasować nieco zdobywanego expa za dokonanie takowych? Jeśli ktoś dobrze strzela to dlaczego go za to nie wynagrodzić. Oczywiście zawsze można wydać więcej pieniążków na Apex Coinsy i awansować jeszcze szybciej.
Na pochwałę natomiast zasługuje system bonusowego doświadczenia dla każdej legendy, który wymusza na nas zmianę klasy kilka razy w tygodniu. Dzięki temu nawet słabszy gracz ma w końcu szansę w kogoś trafić (czyt. Gibraltara lub Caustica). Może to również zapobiec powstawaniu graczy typu One Trick Pony i wyzywaniu już w oknie wyboru postaci.
5. Do prokuratury Apex Legends ich… Chciałbyś
Z każdą chwilą, gdy Apex Legends zyskuje na popularności mnożą się również gracze z oszukanymi umiejętnościami klasy światowej, czyli cziterzy. Problem z nimi jest taki, że czasami ciężko ich zreportować. Co z tego, że gość sprzedał mi soczystego headshota w ciągu kilku milisekund po wyjechaniu ślizgiem zza przeszkody jeśli dobił mnie przypadkiem ktoś inny i nie jestem już w stanie poobserwować właściwego oszusta i zreportować go?
Do tego hacki są coraz bardziej wymyślne. Ostatnio spotkałem latającą Bangalore, być może bez aima, ale to nie miało znaczenia, bo stałem jak wryty i mogła spokojnie przycelować. Na pewno system reportowania oszustów w Apex Legends wymaga nieco usprawnienia, ale sądzę, że wszystko w swoim czasie. Niestety dopracowany mechanizm tego typu to totalny “must have” dla darmowej gry sieciowej, bo inaczej utoniemy wśród oszustów.

I podsumowanko…
W dziele Respawn Entertainment zamierzam spędzić jeszcze nieco czasu, bo to jedyny battle royal na rynku, który przysparza mi mnóstwo irytacji… Frajdy… Emocji ogólnie. Pomimo tych wad polecam, zagrać można tutaj. A co Ty byś zmienił? Warto czy nie warto zagrać w Apex Legends? Na co czekasz najbardziej? Zachęcam do zostawienia polubienia na FB i śledzenia na bieżąco kolejnych tekstów w każdy czwartek i sobotę. Dziękuję i miłego dnia!