Jako, że z wykształcenia jestem automatykiem to sam się sobie dziwię, że gra polegająca na tworzeniu różnego rodzaju linii produkcyjnych sprawiła mi tyle przyjemności. W końcu to poniekąd to, co robię na pełny etat dzień w dzień po osiem godzin. Gdyby tylko w realnym życiu wszystko było tak proste i intuicyjne… Zapraszam na wrażenia z Satisfactory w wersji wczesnego dostępu.

Satisfactory recenzja

Automatyk w delegacji

Na początek wstydliwe wyznanie – nigdy nie grałem w Factorio. W grę, którą wszyscy chwalą i zazwyczaj spędzili w niej setki godzin. Dlatego też żadnych odniesień do tego tytułu w tej recenzji/wrażeniach z Satisfactory nie znajdziecie, a ja do tytułu Coffee Stain Studios podchodzę z czystą kartą, bez żadnych uprzedzeń i oczekiwań.

Świat, który jest miejscem naszego lądowania jest piękny i niebezpieczny. Do wyboru mamy trzy strefy, w których możemy rozpocząć budowę naszego automatycznego imperium. Wszystkie trzy znajdują się na jednej mapie i żeby nie było niedomówień – są to obszary stworzone przez twórców, a nie generowane proceduralnie. To ostatnie nie jest wykluczone, bo mamy do czynienia w końcu z Satisfactory Early Access.

W żadnym wypadku nie uznałbym braku losowości w tworzeniu świata za wadę. Cała mapa się klei i zachęca do eksploracji, przedstawia jakąś historię i zaskakuje interesującymi miejscami. Przyjdzie nam zwiedzić niebezpieczne lasy, pełne trującego pyłu, rozległe tereny z agresywnymi obcymi czy mniejsze miejscówki z interesującymi artefaktami, ale strzeżonymi przez większe i groźniejsze stworzenia. Czy ktoś jeszcze pamięta, że piszę o tytule, który w dużej mierze polega na tworzeniu linii produkcyjnych?

W tym tekście chcę oddać to, co jest bardzo przyjemnej w tej grze. Załóżmy, że mamy główną bazę. Gdzieś daleko nasz radar wykrył złoże nowego materiału, a my musimy odbyć wyprawę, żeby założyć tam ośrodek wydobywczy. Podróż do tego minerału nie będzie zwykła, z pewnością uda nam się odkryć coś fascynującego i nie obędzie się bez przygód z obcymi. W trakcie naszej wędrówki możemy znaleźć tajemnicze artefakty, które będziemy musieli zbadać, radioaktywne ślimaki, które przyspieszą naszą produkcję i wiele więcej. To jest drugie dno tej gry – bardzo wciągający, ciekawy i sprawiający mnóstwo frajdy motyw eksploracji, który jest gotów służyć pomocą w każdym momencie, gdy planowanie kolejnych taśmociągów będzie nas nużyło.

Widok tuż po wylądowaniu. Aż żal bezcześcić ten krajobraz automatyką.

To się rusza!

Tylko pozostaje pytanie czy automatyzacja naszego imperium potrafi znudzić? Bardziej bym powiedział, że przytłoczyć. Nasze budowle i wynalazki możemy podzielić na kilka poziomów (tierów). Rozpoczynamy od prostych łańcuchów produkcyjnych składających się z 3-4 budowli, a z czasem dochodzą kolejne typy surowców, których przetwarzanie to kolejne 3-4 budowle. Później, bardziej złożone części wymagają mieszania produktów z poszczególnych materiałów i tak się wszystko komplikuje…

Nie jest to oczywiście jakiś bardzo wygórowany poziom trudności rozgrywki, ale zdecydowanie jest nad czym myśleć. Prosta linia produkcyjna to żadna sztuka, ale linia dobrze zoptymalizowana, bez wąskich gardeł to już cięższa sprawa, która będzie wymagała nieco główkowania, dobrego pomysłu, wielu prób i błędów. Tym bardziej, że narzędzia, które mamy do dyspozycji dają nam dużą swobodę, która czasem wręcz powoduje, że nie wiadomo w co ręce włożyć. Taśmy transportowe występują w kilku typach różniących się ilością materiału, który są w stanie przenosić. Możemy je ustawiać piętrowo, rozdzielać/łączyć. Do budynków przetwarzających surowce z kolei mamy opcję dorzucenia specjalnego modułu zwiększającego efektywności ich pracy kosztem większej energożerności, a to dopiero początek…

Wszystko możemy rozlokować w pełnym trójwymiarze, na platformach własnej produkcji. Do tego dochodzą pojazdy, które możemy programować i dzięki temu w sposób automatyczny mogą zająć się transportem sprzętu z odległych ośrodków produkcyjno-wydobywczych. Swoją drogą aż przypomniała mi się taka gierka zwana Colobot. Ciekawy tytuł, który pozwalał, w języku o składni przypominającej C++ lub Jave, programować pojazdy. Aż przydałby się jakiś remaster. Zwłaszcza, że sporo ludzi marzy o karierze programisty 15k+ 😉

Do tego wszystkiego dorzućmy możliwość gry wieloosobowej, której niestety nie miałem okazji spróbować. Wszyscy znajomi pogrywają w ⇒ Apex Legends i nie mają czasu na budowę linii produkcyjnych. Rozgrywka ma być możliwa w 4 osoby, ale z tego co kojarzę obecnie ilość osób na serwerze nie jest ograniczona. I bardzo dobrze, bo jak wspomniałem, roboty jest od groma i jedną osobę może to przerastać. Niestety koledzy będą musieli dysponować niezłym sprzętem. Optymalizacja zdecydowanie nie stoi na najwyższym poziomie, ale nie tracę nadziei na poprawę w tej materii. Póki co zdarzają się dropy klatek lub drobne freezy i to na mocnym sprzęcie.

Przechadzanie się wśród linii własnej roboty daje mnóstwo przyjemności i satysfakcji.

Czy automatyka to przyszłość?

Satisfactory dostarcza mnóstwo satysfakcji już w wersji wczesnego dostępu. Wszystko w rękach twórców, którzy zapowiadają kolejne nowości. W tym kolejne poziomy technologii do odblokowania, a co za tym idzie, kolejne maszyny, surowce, pojazdy, bronie i ekwipunek. Do tego zapowiedziano implementację wątku fabularnego wraz z narracją, a tym się już jaram. Jak wcześniej wspomniałem, podróż po mapie jest na tyle absorbująca, że aż prosi się o uzupełnienie fabułą i stworzenia z tego wspaniałej przygody.

Panowie od Satisfactory zapowiedzieli również wsparcie dla modów, a to gwarantuje kolejne elementy, które przykują nas do monitora lub naprawią to, czego twórcy nie byli w stanie lub nie zdążą. Trochę tego jest – od wcześniej wspomnianej optymalizacji po interfejs, który mógłby być przyjemniejszy w odbiorze. Zwłaszcza brakuje jakiegoś trybu, który w łatwy sposób pozwoliłby na identyfikację bottlenecków na naszej linii. W tym momencie pozostaje nam podchodzenie do każdej maszyny i sprawdzanie ile produktów powstaje, ile surowców zżera i jakoś sobie to przekalkulować. Średnio wygodne, ale tu również wierzę w autorów Satisfactory.

Na sam koniec mogę powiedzieć tylko, że w Satisfactory bawię się rewelacyjnie, nawet na wczesnym dostępie i to za jedyne 80 złotych. Jest oczywiście parę mniejszych lub większych baboli, ale te pewnie zostaną usunięte, a jeśli grę uzupełni fabuła to będzie to niesamowite doświadczenie obowiązkowe dla każdego gracza, fana sandboxów i nie tylko. Nawet dla automatyka na pełnym etacie.

Cena gry:

Satisfactory wymagania:

  • Procesor: i5-3570k 3,4 GHz 4 Core
  • Karta graficzna: GTX 760 2GB
  • Pamięć: 8 GB RAM
  • System operacyjny: Windows 7 lub nowszy (64-Bitowy)
Moja ocena:
4.5/5
Zajrzyj do innych artykułów oraz na inne media!
Znajdź kolegów do gry!
Wbijaj, pogadamy na żywo!
Zapoczątkuj rewolucję!
Klasyka MMORPGowej kinematografii!

Dodaj komentarz